Geoblog.pl    shangrila    Podróże    Droga do Shangri-la    Moje paranoje
Zwiń mapę
2012
28
maj

Moje paranoje

 
Kazachstan
Kazachstan, Almaty
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 46340 km
 
O przejechaniu granicy rosyjsko-kazachskiej mógłbym napisać sporo. Na przykład to, że pogranicznicy obu państw byli tak zaskoczeni widokiem cudzoziemca, że nie wiedzieli za bardzo co zrobić ze mną i moim paszportem. Ciemna noc, mały, pusty terminal gdzieś w Kraju Ałtajskim i turysta z Europy, którego aż kusi wziąć na rewizję osobistą i wycisnąć kilka dolarów. Spojrzenia zza okienka były jednak tak spłoszone i niepewne, że było mi prawie żal dyżurujących żołnierzy.
Albo to, że podróż odbyła się w prawdziwie rosyjskim stylu. Tuż przed wyjazdem kierowca uparł się, że nie zabierze na pokład lekko podpitego mężczyzny wracającego do domu z rodziną. Jego żona wszczęła awanturę, dziecko zaczęło płakać, a kierowca siedział za kółkiem ponury i mówił tylko twarde „Niet”. Sytuacja, dla pasażerów niewesoła, była dla mnie nawet zabawna, ale odszedłem do kierowcy i zaczepnie spytałem: „Człowieku daj spokój. Czy ty nigdy nie pijesz?”. „Nie.” „Kłamiesz!”. Po pół godzinie zaczęli go poganiać inni pasażerowie, stanęło więc na tym, że podpity pojedzie, ale wysadzi się go, gdy tylko zacznie robić kłopoty. Kłopotów nie było, a jego żona ściskała mi potem dłoń dziękując za pomoc. Tak oto polsko-kazachska ofensywa odparła zmasowany atak rosyjskiej dyktaturze.
Naprawdę jednak chciałem napisać o czymś gorszym: od chwili przybycia do Ałmaty dostrzegam u siebie manię prześladowczą. Objawia się ona paranoją na punkcie kazachskiej policji. Zaczęło się jeszcze w pociągu.
Z Semipałatyńska do dawnej stolicy jechaliśmy prawie dobę. Na stacjach czekały już na nas dziesiątki ludzi, handlujących jedzeniem. Kobiety i mężczyźni nosili w tłumie wielkie wędzone ryby, pierożki, napoje. Wyskoczyłem z wagonu by zrobić kilka zdjęć i już trzy minuty później zjawił się przy mnie facet w skórzanej kurtce. „Nie róbcie zdjęć, nie wolno, nie wolno”. Schowałem aparat i odszedłem, by robić zdjęcia nieco dalej, ale miałem wrażenie, że niektórzy nieufnie patrzą na człowieka z kamerą. Byłem jedynym obcym w całym składzie i czułem się, jakby lokalne babuszki widziały we mnie szpiega. Rozglądając się zauważyłem faceta w skórze rozmawiającego z dwójką mundurowych policjantów i jeszcze jednym, podobnym do siebie. A więc tajniacy. Nawet na małej, prowincjonalnej stacyjce.
W Ałmaty wysiadłem wczesnym rankiem. Nie zdążyłem nawet przejść przez poczekalnię,l gdy tuz obok mnie wyrosło dwóch gliniarzy. Zasalutowali, przedstawili się, poprosili o paszport. Skąd, dokąd, na ile. Trwało to chwilę, pożegnali się i odeszli. Przeszedłem do drugiej sali, tej z kasami, pojawił się identyczny mundurowy, tym razem sam. Zasalutował, wymruczał jakąś gadkę, prosi o paszport. Zaczęło mnie to trochę irytować, ale OK, w końcu nic złego nie robi. Pokręciłem się wokół stacji szukając właściwego autobusu i traf chciał, że wróciłem na moment do poczekalni. Gdy przechodziłem, zaczepił mnie kolejny glina. Dostrzegłem go kątem oka, udałem jednak że nie widzę i nie słyszę, i ruszyłem dalej. Nie dał za wygraną i dogonił mnie.
- Już trzeci raz pokazuję dziś paszport na tym dworcu!
- To co? Czwarty raz nie można?
Cudem chyba nikt nie zaczepiał mnie na mieście. Może dlatego, że funkcjonariusze drogówki woleli polować na łapówki kierowców niż zawracać sobie głowę mną.
Patrole stoją tu na każdej wylotówce i specjalnie się nie kryją ze swoją pracą. Byle pretekst jest dobry. Prędkość przekracza się tu nagminnie, ale każdy problem da się rozwiązać niewielką sumą pieniędzy. Ci policjanci, którzy patrolują miasta, nie mają szansy na „zebranie kasy z asfaltu”, stąd chyba ich podejrzliwość i chęć do kontrolowania każdego, kto nie pasuje do ich wizji świata. A zarośnięty facet z plecakiem chyba nie pasuje. Ciesze się, że przez ostatnie tygodnie opanowałem rosyjski w stopniu komunikatywnym. Człowiek z zachodu niemówiący po rosyjsku miałby z nimi niejedną przeprawę. Mam wrażenie, jakby wśród kazachskich służb panowała lekka obsesja na punkcie szpiegostwa, stąd nieufność do człowieka z kamerą na stacji.
Najbardziej nerwowi była jednak trójka młodocianych policjantów w centrum, kilka dni później. Po zejściu z gór postanowiłem zrobić sobie chwilę przerwy w podróżowaniu: noce spędzałem pod namiotem, w dzień zaś ukrywałem bagaż w krzakach, na przedmieściach i łaziłem po okolicy lub korzystałem z darmowej sieci w centrum handlowym. Obok tego centrum, w dość odludnym miejscu, dopadli mnie.
- Co tu robisz?
- Zszedłem z gór do miasta, na zakupy?
- Jakich gór?
- No, tych co widać tam za wami.
- Gdzie mieszkasz?
- W Polsce.
- A tu w mieście?
- Nigdzie. Śpię w górach, pod namiotem.
- To co tu robisz?
- Przyszedłem kupić jedzenie i zaraz wracam w góry...
Wszyscy trzej wyglądali na młodszych ode mnie, jeden nie zdążył jeszcze pozbyć się młodzieńczego trądziku. Wertowali mój paszport, po czym stwierdzili:
- Pojedziemy na posterunek.
Może mieli nadzieję, że przestraszę się i zacznę prosić o litość? Cudzoziemcy w takich sytuacjach są zawsze bezradni. Może liczyli na jakąś dobrowolną dotację za puszczenie mnie wolno? Byli ewidentnie zdezorientowani moim zeznaniem. Czasu miałem jednak dużo, odpowiedziałem więc obojętnie:
- Dobra, pojedziemy.
Tego się chyba nie spodziewali. Jeden przez chwile pogadał coś do telefonu, po czym oddali mi paszport i powiedzieli, że jestem wolny.
Od tego czasu moja paranoja nieco osłabła i już nie boję się przechodzić ta samą stroną ulicy co patrol kazachskich policjantów. Zresztą nie każdy z nich przejawia tą dziwną chęć sprawdzenia każdego obco wyglądającego człowieka. Tej nocy, gdy rozbiłem namiot na przedmieściach, w „moich” krzakach pojawił się nagle patrol. Gdy przekonałem ich, że jestem tylko turystą który późną nocą zszedł z gór i postanowił tu odpocząć nawet nie sprawdzali dokumentów. Ostrzegli tylko, że tu "banditow mnoga", życzyli miłej nocy i odeszli. Ciąg dalszy przygód z władzą, jestem jednak pewien, jeszcze nastąpi.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
! Możliwość dodawania komentarzy do tej podróży została wyłączona przez właściciela profilu
asiwo
asiwo - 2012-05-29 15:18
czeste kontrole w Kazachstanie dobrze utrwalily mi sie w pamieci, ale i tak rekordem byl Kirgistan kiedy to od rana do poludnia mialem 24 (pamietam dokladnie ta liczbe) kontrole dokumentow. fakt ze polska tablica rejestracyjna ulatwiaja wylawianie mnie z tlumu... Ktoregos razu zdenerwowany kolejna kontrola wyrzucilem policjantowi moje frustracje, a on mi na to ze po prostu chcial sobie porozmawiac i wypic czaj z innostrancem po czym przyniosl z lady czajniczek i 2 stakany. ot kazdy ma prawo szukac w pracy roznorodnosci :)
 
 
shangrila
Oli i Łukasza podróż wokół Azji
zwiedzili 13% świata (26 państw)
Zasoby: 179 wpisów179 371 komentarzy371 1073 zdjęcia1073 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
25.09.2010 - 30.01.2013