Geoblog.pl    shangrila    Podróże    Droga do Shangri-la    Nie-złote piaski
Zwiń mapę
2011
06
paź

Nie-złote piaski

 
Wietnam
Wietnam, Mũi Ne
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 27741 km
 
Cувениры, свежие морепродукты, массаж, меню на русском языке… * Czytamy napisy po rosyjsku i zwijamy się ze śmiechu. Każdy powoli, jak w szkole, akcentując aż za bardzo. Nie mamy pojęcia co w tym śmiesznego, ale naprawdę prawie pękamy ze śmiechu. Chyba głupawka nas jakaś dopadła. No wariaci jacyś. To pewnie po nocy spędzonej w polu dragon fruitów.

Jesteśmy w Mui Ne. Wciąż w Wietnamie. Tu jednak rozumiemy napisy na szyldach i niewątpliwie przynajmniej jedno z nas (Ola) ma szansę na jakąś bardziej rozbudowaną konwersację, bo w każdym lokalu, hotelu jest ktoś mówiący po rosyjsku. добрый день!** – krzyczą do nas z daleka. Bo do Mui Ne masowo przyjeżdżają Rosjanie. Bogaci Rosjanie. Na drinki z palemką, na wylegiwanie się na plaży, na noclegi w drogich hotelach i posiłki w licznych restauracjach, na surfing i kitesurfing oraz na różne wycieczki. m.in. na oglądanie upraw dragon fruitów…

Znowu się nieźle uśmialiśmy, bo my te smocze owoce od każdej chyba strony obejrzeliśmy. Do Mui Ne nie dojeżdża pociąg. Można dojechać boczną linią z Sajgonu do Phan Thiet i stąd autobusem do Mui Ne, lub tak jak my do Muang Man, skąd autobusem do Phan Thiet i dalej do Mui Ne. Jak wiadomo nie od dziś, najtańszych biletów na wietnamską kolej (pozdrawiamy!) nie można kupić na wygodne czasowo połączenia. Jadąc z Da Nang lądujemy więc w Muang Man o jakiejś 10-tej w nocy. W Azji południowo-wschodniej to już dawno ciemna noc. Znowu nie uśmiecha nam się telepanie do jakiegoś hotelu, idziemy więc spać prawie tak, jak stoimy. Okolice Muang Man to zagłębie uprawowe dragon fruitów – owoców znanych również pod nazwą pitaja. Królowa nocy (bo kwitnie tylko w nocy) to owoc różnych gatunków kaktusa, który wygląda o wiele efektowniej niż smakuje. Ponieważ dookoła Muong Man są praktycznie same jego uprawy, nie było wyjścia jak się przy jednej z nich położyć. A potem w takim Mui Ne zobaczyliśmy, że to normalnie jest atrakcja turystyczna i można sobie wykupić wycieczkę na takie pole:) A my jak ignoranci nawet zdjęcia nie zrobiliśmy… Wstyd!

Przyjazd i wyjazd z Mui Ne nie obył się bez niemiłych przygód. Jadąc tam, dziewczę sprzedające bilety w autobusie na trasie Muong Man – Phan Thiet zażyczyło sobie podwójnej ceny biletu za jeden plecak (bilet miał nadrukowaną cenę). Nie odpuściliśmy! Kurcze, człowiek ma wrażenie, że znalazł się na jakimś totalnym zadupiu tego świata, gdzie takie rzeczy nie powinny się dziać, a tu taka akcja! Mamy nadzieję, że narobiliśmy jej wstydu i następnym razem się trzy razy zastanowi czy warto okradać człowieka z plecakiem. Gdy już wracaliśmy z Mui Ne do Phan Thiet, to wyrzucono nas z autobusu (dobra, kazano wysiąść), gdy oznajmiliśmy że po dolarze od plecaka nie zapłacimy (bilet na przejazd dla jednej osoby kosztował oczywiście mniej niż jeden dolar). Tak, nasze dziwne przeczucia co do podróżowania autobusem po tym kraju się niestety sprawdziły…

Skoro Mui Ne aż lepi się od pieniędzy licznie przybywających tu bogatych Rosjan, to co takich dwoje jak my tam w ogóle robiło? Ano przyjechało połazić po piaskach. Niezwykłych piaskach! Ulokowaliśmy się w bardzo fajnej miejscówce po drugiej stronie ulicy. Po drugiej stronie ulicy oznacza tej nie od brzegu. Bo przy tej od brzegu to głównie wiecie, Rosjanie. Dla takich jak my zostaje druga strona ulicy. Ale nie ma co rozpaczać. Nasza miejscówka – Mellow Bungalows - jest bardzo fajnym i godnym polecenia miejscem, z przyjaznym właścicielem Paulem z Anglii, co to Wietnamkę poślubił i dwoje przeuroczych dzieci mają! W lokalu obok wypożyczyliśmy skuter na dobę. Pierwszego wieczoru pojechaliśmy z powrotem do Phan Thiet na zakupy w spożywcze w supermarkecie, cobyśmy z głodu nie padli. A następnego dnia udaliśmy się na pustynię!

Główną atrakcją Mui Ne, oczywiście poza siedzeniem w samej mieścince i korzystaniem z tego co i ona, i fale mają do zaoferowania, są oddalone od niej dwie wydmy. Pierwsza – na sucho lekko, na mokro (w deszczu) mocno pomarańczowa zwaną jest diuną czerwoną, druga sporo dalej, diuną białą. Diuna czerwona leży bliżej samego Mui Ne, jest mniejsza i prawie nie ma tam atrakcji turystycznych czy infrastruktury, poza panami od knajpek naprzeciwko, u których za opłatą można zaparkować skuter. My – jak się domyślacie, zaparkowaliśmy trochę dalej;) Diuna biała, poza tym że jest już dość daleko, to jest większa i w sumie przez to bardziej efektowna od tej czerwonej. Oferuje też więcej niż samo chodzenie po jej rozgrzanym piachu. Nie wspominając o kawiarenkach i sklepikach z pamiątkami, można tu wypożyczyć quada oraz coś w stylu naszych „jabłuszek” do zjeżdżania po piachu, można też przejechać się konikiem. Ale po co konikiem, skoro można też strusiem! Tak, można tu oglądać świat z „grzbietu” strusia! Nieźle, co :) My zostaliśmy przy spokojnym spacerowaniu po wydmach. Jak grzeczne dzieci zastosowaliśmy się do rad przewodnika, co i każdemu w tym przypadku zalecamy, czyli nie pojechaliśmy tam w sandałach czy klapkach, a w ciężkich butach. I jak głupio i bez sensu przy panującej tu temperaturze by to nie wyglądało, to na potwornie rozgrzanym piachu świetnie zdało egzamin.

A wracając się przeziębiliśmy. Jak przyszedł deszcz, to padał przez całe popołudnie i wieczór. Przemokliśmy zupełnie i następnego dnia ciągle kichaliśmy. Ot, takie to tropiki!


* Pamiątki, świeże owoce morza, masaż, menu po rosyjsku.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
! Możliwość dodawania komentarzy do tej podróży została wyłączona przez właściciela profilu
zula
zula - 2011-10-19 17:21
Piaski pustynne i chmury to wspaniałe obrazy !
Oczywiście Ola w stroju ...turystycznym wygląda bardzo ciekawie , pozdrawiam z już chłodnej Bydgoszczy ( 10 C )
 
 
shangrila
Oli i Łukasza podróż wokół Azji
zwiedzili 13% świata (26 państw)
Zasoby: 179 wpisów179 371 komentarzy371 1073 zdjęcia1073 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
25.09.2010 - 30.01.2013