Geoblog.pl    shangrila    Podróże    Droga do Shangri-la    Jak zostać buddyjskim mnichem?
Zwiń mapę
2012
05
mar

Jak zostać buddyjskim mnichem?

 
Tajlandia
Tajlandia, Chiang Mai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 34309 km
 
Spotkaliśmy się na ławce pod ścianą klasztornej szkoły. Miał około 20 lat, nosił pomarańczową szatę i mówił dobrym angielskim. Krążyłem nieśmiało wokół, aż, zdobywszy się na odwagę, przysiadłem obok. Kolejne półtorej godziny minęło nam na rozmowie. A było to tak...

- Witaj! Przysiądź się do nas!
- Mogę?
- Jasne. Zawsze chętnie rozmawiamy z przybyszami. Co tu robisz?
- Spędziłem w tym kraju 3 miesiące i odwiedziłem sporo świątyń, a nigdy nie miałem odwagi, żeby porozmawiać z mieszkańcem mnichem. A zawsze chciałem zapytać jak to jest żyć i uczyć się w buddyjskim klasztorze.
- Uczyć się możesz na wiele sposobów. Uczęszczamy do normalnej szkoły i na uniwersytet. Tam uczymy się tego, czego uczy się każdy człowiek. Mamy też osobne zajęcia wieczorne, na których studiujemy Ghammę - naukę Buddy. Dhamma – to nie zwykłe studia które kończysz, żeby zarabiać pieniądze. To wiedza którą poznajesz dla siebie, uczysz się jak żyć, jak osiągnąć szczęście, panowanie nad sobą i swoimi emocjami. Uczysz się, że wszystko jest nietrwałe, przychodzi i odchodzi. W Tajlandii mamy też specjalne szkoły poświęcone wyłącznie nauce buddyzmu. Są oddzielne klasy dla mnichów i nowicjuszy oraz dla świeckich, ale uczęszczać tam może tam każdy.
- Ja też?
- Pewnie. A chciałbyś?
- Może... Jesteś nowicjuszem?
- Tak. Przyszedłem do świątyni 6 lat temu.
- W jakim wieku musisz być, by móc przyjść do świątyni i powiedzieć „chcę być nowicjuszem”?
- To zależy od ciebie i przychodzi w odpowiedniej chwili. Żeby zostać mnichem powinieneś jednak mieć więcej niż 20 lat. To wiek, o którym mówimy, że jest niebezpieczny. Wcześniej jesteś nastolatkiem, zachowujesz się jak nastolatek, robisz wszystko dla zabawy. Nie zastanawiasz się nad tym co będzie w przyszłości. Byłoby więc źle, gdyby mnichem, został ktoś, kto robi to dla zabawy, czyż nie?
- Czy są rzeczy których mnich nie może robić?
- Wolno nam robić to, na co pozwala reguła. Nie możesz jednak pracować, pod żadną postacią. Nie wolno ci prowadzić samochodu. Wystrzegasz się też pośpiechu – jako mnich nie powinieneś biegać.
- Nie wolno wam nawet biegać?
- Nie powinno się. To... niestosowne.
- A nowicjuszom?
- Tak samo jak mnichom! Wszystkich nas obowiązują zasady, których musimy przestrzegać w życiu klasztornym. Kiedy nowicjusz staje się mnichem, musi stać się jeszcze bardziej uważny. Zaczyna go obowiązywać 227 reguł.
- Ale chyba jest ktoś, kto gotuje dla nich posiłki czy pracuje w ogrodzie...
- Tylko niektóre klasztory buddyjskie mają kuchnie. Nasz nie. Są jednak klasztory z kuchniami, głównie w miejscach odległych, gdzie wychodzenie po pożywienie byłoby bardzo trudne...
- ...i gdzie ludziom ciężko byłoby się dostać?
- To także. W takim przypadku klasztor może mieć kuchnię i pracujących w niej ludzi świeckich. Nasza reguła mówi, że musimy zbierać jedzenie prosząc o nie ludzi – po prostu żebrząc, choć nikt tutaj nie nazywa tego w ten sposób. Czasem starcza jedzenia dla wszystkich. Czasem musimy jednak zadowolić się czymś prostym. Ktoś może mi dać na przykład zupę instant. Zalewam ją wtedy wodą i jem.
- Samą zupkę chińską? Rany...
- To jedyne co umiem ugotować!
- Czy ludzie sami przychodzą do klasztoru i dają wam jedzenie?
- Czasami. Z reguły musimy jednak opuścić klasztor i idąc ulicami prosić o jedzenie.
- Widziałem tą ceremonię w Laosie, ale tu, w Tajlandii, chyba nie.
- Wychodzimy bardzo wcześnie, o szóstej albo siódmej. Udało Ci się kiedyś wstać o tej godzinie w Tajlandii?
- Miałem z tym problem...
- Musimy wyjść wcześnie, gdyż jemy tylko dwa posiłki dziennie. Krótko po świcie i przed południem. Po południu nie jemy już nic, aż do kolejnego ranka.
- To możliwe?
- Nawet łatwe. Pierwszy raz jest bolesny. Ale gdy się już przyzwyczaisz, zaczynasz jeść coraz mniej i całodniowy post ci nie przeszkadza. Są dni w których sam jem tylko raz, tylko śniadanie o świcie. Albo posiłek przedpołudniowy.
- Czy jesz mięso?
- Czasami. Staram się tego unikać, ale wszystko zależy od tego, co ofiarują mi ludzie.
- Co tak naprawdę robi mnich buddyjski na co dzień?
- Mnich modli się i naucza innych o Dhammie. To nasz obowiązek wobec społeczności. W każdej szkole oprócz nauczycieli jest mnich, uczący młodszych wszystkiego, co związane z buddyzmem, moralnością, Prowadzimy też obozy dla dzieci, podczas których uczymy młodszych wielu rzeczy związanych z buddyzmem. Wstajemy bardzo wcześnie rano i przez godzinę modlimy się i medytujemy. O świcie wychodzimy na miasto niosąc przed sobą misy i prosząc o jedzenie. Wszystko co przyniesiemy trafia w ręce osób, które przygotowują śniadanie. Jeśli jem dwa posiłki, pierwszy będzie dwie godziny po świcie, drugi – na chwilę przed południem. Później idę do szkoły, a gdy wracam udję się wraz ze wszystkimi na wieczorną modlitwę.
- Czy zostając mnichem musisz zdecydować się na życie w klasztorze?
- Mnichem? Już jako nowicjusz musisz tu zamieszkać. Mnisi, nowicjusze – to nie ma znaczenia. Wszyscy żyjemy wewnątrz murów klasztoru.
- A spotykasz się wtedy z bliskimi?
- Możemy spotykać się z rodziną. Moi rodzice mieszkają w małej wiosce, w górach. Czasem oni przyjeżdżają do mnie, czasem ja jadę i zatrzymuję się u nich. Ale na krótko. Zasadniczo musimy mieszkać osobno. Na każdorazowe opuszczenie świątyni musimy mieć zezwolenie naszego ebota.
- Ebota?
- To nasz zwierzchnik, główny mnich nadzorujący klasztor.
- Kiedy oznajmiłeś swoim rodzicom że chcesz być nowicjuszem, jak to przyjęli?
- Byli szczęśliwi! Rodzice zawsze są szczęśliwi w takich okolicznościach. Od chwili kiedy zamieszkasz w klasztorze – jako nowicjusz, potem mnich – nie muszą się martwić, że stanie się ci się coś złego, że zejdziesz na niewłaściwą ścieżkę. Wiedzą, że będziesz chodził do szkoły. Tradycja nakazuje, byś zapytał ich o zgodę. Jeśli się nie zgodzą, nie możesz być mnichem. Ale zgadzają się praktycznie zawsze. Bycie mnichem nie jest czymś strasznym, nie jest rodzinnym nieszczęściem – dla rodziców to radość.
- Ile mnichów jest w twoim klasztorze?
- Dużo. Ponad stu.
- I każdy z nich mieszka tutaj?
- Niektórzy są z tego klasztoru, inni przychodzą tu z innych aby studiować. Na noc wracają do siebie, ale w ciągu dnia mogą być w jakimkolwiek klasztorze zechcą.
- Jak wygląda dzień w którym zostajesz mnichem?
- Kiedy nowicjusz staje się mnichem, przechodzi specjalną ceremonię. Jego rodzina darowuje mu czasem przedmioty, które wolno posiadać mnichowi: szatę, miskę na pożywienie, torbę. Czasem nie robi tego rodzina, ale inni ludzie. A, i parasol! Mamy specjalne parasole dla mnichów!
- Dla ochrony od słońca?
- Nie, w dawnych czasach, gdy nie istniały jeszcze klasztory, wszyscy byli mnichami wędrownymi. Mieli parasole, które mogli rozłożyć w dowolnym miejscu, owinąć je kawałkiem materiału i schować się w środku niczym szałasie: spać, medytować, schronić przed owadami. Mnich mógł wędrować i odpoczywać gdziekolwiek chciał. To co otrzymujemy, to specjalny, bambusowy parasol, noszony tylko przez mnichów.
- A różaniec? (Tu nastąpiła drobna konsternacja, którą rozwiązało dopiero narysowanie na kartce sznura z koralikami. Mój rozmówca zrozumiał o co chodzi, ale pokręcił głową. Nie, różaniec, w buddyzmie tybetańskich tak popularny, w Tajlandii nie istniał.)
- Czy jako nowicjusz uczysz się jak medytować?
- Oczywiście, to część naszych nauk. Medytujemy razem ze starszymi mnichami, rano i wieczorem.
- Co robi mnich w ciągu dnia, gdy nie jest już nowicjuszem i nie uczęszcza do szkoły?
- Niektórzy nauczają, inni modlą się w świątyni, jeszcze inni pozostają w odosobnieniu, w mniejszych świątyniach czy kaplicach i modlą się samotnie, medytują. Mnich może zdecydować sam co robi. Nikt nie decyduje za niego – ty robisz to, ty tamto. Każdysam musi wiedzieć co do niego należy. Jeśli chcesz uczyć – znajdujesz szkołę lub świątynię w której chcesz uczyć, albo ktoś ze szkoły prosi o pomoc ciebie. Twój zwierzchnik nie wydaje ci poleceń.
- Chciałem cię spytać jeszcze o pewną rzecz: co z kobietami? W Kambodży trafiłem do klasztoru w środku dżungli i wydaje mi się, że mieszkały wokół niego jedynie kobiety, mniszki.
- A zauważyłeś kolor ich szat?
- Był biały.
- To nowicjuszki. Nie uczą w szkołach, nie prowadzą modłów. Nie wychodzą też po pożywienie, ale mogą gotować dla siebie. W niektórych świątyniach mniszki gotują dla mnichów. Mogą wtedy mieszkać w tym samym klasztorze, ale w różnych częściach.
- Jak podjąłeś decyzję o zostaniu mnichem?
- Na początku przyszedłem do świątyni i myślałem „na jakiś czas”. Uczestniczyłem w ceremoniach, medytacjach. I tak już zostało. W Tajlandii możesz przyjść do świątyni, zostać nowicjuszem i opuścić ją po jakimś czasie, by wrócić do codziennego życia. Wielu mężczyzn to praktykuje. Niektórzy przychodzą do świątyni na rok, inni – na kilka tygodni. Ważne jednak, aby nie być nowicjuszem w nieskończoność. Możesz zamieszkać w świątyni jak mnich, ale nie więcej niż trzy razy. Jesteś mnichem – nie jesteś, jesteś - nie jesteś, jesteś... To może wygodne dla ciebie, ale nie dla społeczności. Ludzie będą patrzeć na ciebie i źle oceniać. Myśleć, że prowadzisz chaotyczne życie, że robisz to dla zabawy a nie z potrzeby serca.
- OK, załóżmy że przyjdę do ciebie i powiem: „chcę być nowicjuszem”, to mogę to zrobić?
- Naturalnie.
- A ten starszy człowiek obok nas? (nieopodal dyskutował z innym mnichem jakiś siwy Autralijczyk).
- Też. Wiek nie ma znaczenia. Są nowicjusze i mnisi z zagranicy.
- Gdybym chciał do nich dołączyć musiałbym pewnie znać tajski?
- Wcale nie. Przecież poznawać Dhammę i uczyć jej możesz w każdym języku.
- A kiedy czytacie pisma musicie znać inne języki? Wszystkie teksty buddyjskie zapisane są w pali. To wymarły język (pali to jeżyk z południowych Indii, obecnie używany wyłacznie w rytuałach religijnych, tak jak łacina w kościele katolickim), ale musicie go znać, żeby rozumieć stare księgi.
- Czytamy w tym języku, ale nie musimy znać alfabetu. Wszystkie teksty pali zapisywane są w alfabecie tajskim. Dzięki temu potrafimy je czytać, chociaż możemy ich nie rozumieć. To tak, jakbyś nie znał angielskiego, a znał litery - przeczytasz słowa, ale nie pojmiesz ich znaczenia. Uczymy się pali, ale czytając teksty zapisane naszym alfabetem. Pali jest trudny, dla mnie był trudniejszy niż angielski, uczyłem się go 4 lata.
- Więc gdybym chciał zostać w świątyni? Mogę przyjść tutaj i powiedzieć „chcę zostać”?
- Tu mamy wielu nowicjuszy. Ale w innych świątyniach - na pewno. W Chiang Mai jest specjalny klasztor dla mnichów z zagranicy. Cudzoziemcy uczą się tam buddyzmu, mnisi z Europy nauczają po angielsku. Chciałbyś zostać mnichem?
- Nie przypuszczam. Chociaż kto wie?
- Mnich – to tylko nazwa, funkcja we wspólnocie. Jedna z wielu. Nie musisz być mnichem, by podążać ścieżką Dhammy. Wystarczy że chcesz nią podążać. Są 3 rzeczy o których musi pamiętać każdy z nas: czyste myśli, czyste słowa i czyste uczynki. To co wychodzi z naszego umysłu ukazuje się jako słowa i czyny. A więc trzeba być uważnym we wszystkim. Nawet jedno słowo może wywołać wojnę.
- Jak można zostać buddystą, jeśli nie urodziłeś się w buddyjskiej rodzinie, w buddyjskim kraju?
- To nie ma znaczenia. Żadnego. Możesz zrobić cokolwiek, co uważasz za stosowne. Nie rozróżniamy ludzi na buddystów i nie-buddystów. Liczy się to, czy żyjesz właściwie, masz dobre myśli, dobre życie. Nie musisz ogłaszać przed nikim, że stałeś się buddystą, nie przejdziesz w tym celu żadnej szczególnej ceremonii, po prostu dokonujesz wyboru i to wszystko.
- Czy wierzysz w Boga?
- Nie, jako buddysta nie wierzę w Boga. Dlatego niektórzy mówią, że buddyzm nie jest religią. Dla wielu religia to coś, co zakłada istnienie Boga.
- Więc kto stworzył świat?
- Rzeczy dzieją się same z siebie i wszystko ma przyczynę i skutek. Żadna rzecz nie zadziała się bez czegoś co ją wywołało. Wierzymy w ewolucję, rzeczy zdarzające się same. Uznajemy 3 fundamentalne prawdy: wszystkie rzeczy są nietrwałe, wszystko ma przyczynę oraz skutek i do niczego nie należy się przywiązywać. Nic nie należy do nas, nawet nasze ciała: istnieją, potem przestają, a my opuszczamy to miejsce – nic, nic, co istnieje, nie należy do nikogo. Dlaczego więc mamy przywiązywać się do czegoś, co przemija?
- Jak ktoś, kto przychodzi do świątyni, powinien przywitać mnicha?
- Kiedy spotykasz mnicha mówisz po prostu „Namasakan”.
- Czy to coś znaczy?
- Po prostu „witaj”. Jak angielskie „hello” albo tajskie „sabaidee”.
- A jest jakiś zwrot grzecznościowy? Jak „sir”?
- Nie.
- A mogę mu mówić po imieniu?
- Tylko jeśli go długo i dobrze znasz.
- Dlaczego niektórzy mnisi mają tatuaże? Czy wolno wam je posiadać?
- Tak, możemy je mieć. Często są to święte teksty. Niektórzy wierzą, że jest to rodzaj amuletu, która ochroni ich przed niebezpieczeństwami. To trochę jak magia. Tu, w Chiang Mai, zobaczysz wielu z nich, mających wypisane teksty w lanna – nasz własny język z północy Tajlandii, ma zupełnie inny alfabet.
- Czy jest wielu cudzoziemców którzy do was przychodzą?
- Są dni gdy wpada ich wielu. Rozmawiamy – czasem poważnie, czasem na wesoło.
- Jesteś szczęśliwy żyjąc tutaj?
- Bardzo szczęśliwy.
- Ostatnie pytanie: czy mógłbym zrobić Ci zdjęcie?
- Nie ma sprawy. Minutkę, tylko poprawię szatę. Rozwija się bez przerwy...
- Co robisz?
- Roluję ja trzymając od środka. Widzisz, ta szata to jeden kawałek materiału, jak koc zszyty naokoło. Gotowe!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (8)
! Możliwość dodawania komentarzy do tej podróży została wyłączona przez właściciela profilu
marianka
marianka - 2012-03-07 16:54
Rewelacyjny wywiad!
 
wnieznane
wnieznane - 2012-03-07 21:50
Świetna robota! Gratuluję! To mi się właśnie podoba w geoblogowiczach ,że dzielą się z innymi zdobytą wiedzą zupełnie bezinteresownie. Dzięki temu nie musimy płacić za gazety czy książki rozwijając się przy tym wzajemnie. Zazdroszczę pomysłu i zdolności w pisaniu, dziękując przy tym za poświęcony czas na spisanie tego wywiadu. Powodzenia na dalszej drodze!
 
shangrila
shangrila - 2012-03-09 11:07
Nie ma sprawy. Cała przyjemność po mojej stronie. Może uda nam się spisać jeszcze jakąś opowieść jaką usłyszymy po drodze. czasem udaje nam się spotkać równie interesujące osoby jak Miu, ale nie zawsze jesteśmy przygotowani na spisanie ich słów, a na początku naszych podróży nie wpadliśmy jeszcze na taki pomysł. Skoro jednak spodobał się Wam ten artykuł - postaramy się wrzucać więcej!
 
zula
zula - 2012-03-14 21:03
Bardzo ciekawy wywiad - czytałam z zapartym tchem i oczywiscie proszę o kolejne ! .
...a zdjęcie mnicha ? ,
pozdrawiam serdecznie
 
aviator
aviator - 2016-08-28 02:03
bardzo fajny wywiad, dziękuję
 
Lucyfer
Lucyfer - 2018-12-19 07:46
Przedstawię mnicha.
 
LUCYFER
LUCYFER - 2018-12-19 07:51
W 2020 zostanę,, Nowicjuszem'' to też nie tak, że każdy kto he. Jest sprawdzana Twoja osobowość i szczere chęci, a nie słowa. Jeszcze rok
 
Hania
Hania - 2019-01-24 17:28
Dzięki, bardzo ciekawy wywiad. Właśnie jestem w Chiang Mai i zastanawiałam się nad ich codziennym życiem
 
 
shangrila
Oli i Łukasza podróż wokół Azji
zwiedzili 13% świata (26 państw)
Zasoby: 179 wpisów179 371 komentarzy371 1073 zdjęcia1073 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
25.09.2010 - 30.01.2013