Geoblog.pl    shangrila    Podróże    Droga do Shangri-la    Pamukkale
Zwiń mapę
2010
15
lis

Pamukkale

 
Turcja
Turcja, Pamukkale
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5419 km
 
W Pammukale zjawiliśmy się po południu, po przejechaniu ponad 100 km z Usak. Skusiła nas sława tego miejsca i uroda opisywanych jako wspaniałe, wapiennych skał, przypominających zamrożone wodospady. W planach mieliśmy nocleg w miejscowości lub najbliższej okolicy, nazajutrz całodniowy spacer wśród cudów natury i drugi nocleg, po czym powrót na północ. Domyślaliśmy się, bazując na przewodniku „Middle East” Lonely Planet (wydawnictwa uwielbianego przez wielu i przez równie wielu przeklinanego), że wstęp na teren wapiennych nacieków będzie płatny, jednak nie sądziliśmy, że tak drogo – cena 20 lirów ( taka sama jak w Hagia Sophii). Nie w smak nam było płacenie równowartości 80 złotych za wstęp, zwłaszcza, że dzień miał się ku końcowi. Próbowaliśmy znaleźć boczne wejście, ale nie udało się – skały wokół są strome, a tureccy strażnicy czujni .

Postanowiliśmy – śpimy tanio. Szybko okazało się jednak, że w cenie jaka nam odpowiada możemy znaleźć najwyżej krzaki na wzgórzach otaczających Pamukkale. Niewielka miejscowość, położona przy lokalnej drodze, wydaje się być złożona wyłącznie z hoteli, pensjonatów, kempingów i restauracji. Co gorsza, przed każdym z nich stoi lub siedzi na krzesełku właściciel lub jego pomagier, pełniący rolę nagabywacza. Na widok człowieka z plecakiem i fizjonomią Europejczyka (cóż, tutaj możemy już użyć tego słowa) rozpoczyna zwyczajową litanię, na którą składa się kilka zwrotów z listy poniżej:

„Hello, my friend! Welcome! Yes, please? How can I help you? What do you need? Cheap accomodation? Do you need anything, hotel, camping? Nice restaurant! Would you like menu? Great meal! Special prize today!”.

Nagabywacz może nie chwyta cię za ramię i nie biegnie za tobą (na szczęście!), jednak stężenie osobników wykrzykujących podobne słowa na metr bieżący ulicy w Pamukkale okazała się zbyt wielka na nasze nerwy. W dodatku wszyscy byli dużo bardziej nachalni niż w Istambule, gdzie wystarczył uśmiech, machnięcie ręką czy krótkie „no”. Ola po 10 minutach oznajmiła, że jest wkurzona tym miejscem, ja podzielałem jej zdanie. Nie znajdując nic tańszego niż kemping po 15 lirów za noc, zdecydowaliśmy się na pierwszy w Turcji nocleg na dziko oraz obiad na maszynce. Noc spędziliśmy wśród sosenek, na szczycie wzgórza, z pięknym widokiem na rozświetlone Pamukkale oraz okoliczne miasta. Nad ranem wróciliśmy do miasteczka i uiszczając opłatę oraz zostawiając ciężkie plecaki u strażnika rezerwatu, weszliśmy na teren wapiennych tarasów.

Jeśli ktokolwiek z Was trafi kiedyś (przejazdem bądź nie) do azjatyckiej części Turcji, koniecznie powinien trafić do tego miejsca. Jest ono jednym z piękniejszych jakie widzieliśmy podczas tej podróży. U podnóży rozległego łańcucha wzgórz wypływa w tym miejscu ze skalnego urwiska woda, nasycona związkami wapnia. Pod wpływem obniżającego się gwałtownie ciśnienia rozpuszczalność owych związków maleje, a ich nadmiar osadza się, tworząc niesamowite formacje skalne, przybierające kształt tarasów, nacieków, żeber i wielkich kaskad, wyglądających niczym skamieniałe wodospady. Powstająca w ten sposób odmiana wapienia, zwana trawertynem, już z daleka widoczna jest nad miasteczkiem jako śnieżnobiała ściana.

Na teren „skalnego wodospadu” można wejść, jednak uprzedzamy, że chodzi się boso. Wrażenie jest niezwykłe tym bardziej, że przez środek urwiska płyną strumienie wody o temperaturze ponad 30 stopni. Kształtuje ona w wapieniu niesamowite struktury, od olbrzymich stopni, po maleńkie fałdy, po których stąpa się idąc w górę. Podziwiając Pamukkale można zażyć kąpieli zdrowotnych w położonych na szczycie urwiska basenach.

Walory tego miejsca docenili już starożytni. Powyżej trawertynowych skał znajdują się ruiny starożytnego Hierapolius – miasta założonego tu ponad 2000 lat temu i istniejącego jeszcze w średniowieczu. Przyznam szczerze – kompletnie nie interesują mnie ruiny. Na pewno dużo mniej, niż Olę. Nigdy też nie sądziłem, że jakakolwiek kupa starożytnych kamieni zrobi na mnie wrażenie. Stało się jednak inaczej, Hierapolis miało w sobie coś, co przyciągało i kazało podążać dawnymi ulicami miasta. Duże wrażenie robiła zwłaszcza wielka nekropolia położona za niegdysiejszą bramą miejską. Wędrowaliśmy pomiędzy setkami starych nagrobków, zniszczonych sarkofagów, podniesionych i odrzuconych płyt, na których zachowały się jeszcze greckie inskrypcje…

Jeśli traficie kiedyś do Pamukkale, koniecznie zarezerwujcie sobie cały dzień na pobyt tutaj. Wizyta w ruinach Hierapolis (jeśli lubicie takie miejsca) to przynajmniej trzy godziny. Wapienne wodospady wymagają przynajmniej tyle samo czasu na dokładne obejrzenie. Tłumy mogą odebrać wiele przyjemności z podziwiania Pamukkale, dlatego na teren rezerwatu warto wejść wcześnie, około 9 rano i cieszyć się widokiem. Po południu trafiają tutaj autokary pełne zorganizowanych wycieczek, głównie starszych Niemców, odpoczywających pewnie na Tureckiej Riwierze. Warto jednak uzbroić się w cierpliwość, gdyż skalne tarasy stają się najpiękniejsze o zachodzie słońca. Aha, omijajcie to miejsce w sezonie letnim. Jest gorąco jak w piekle (nawet w listopadzie temperatura sięgała 25 stopni), a tłumy są nieznośne.

Wieczorem opuściliśmy miasteczko. Doprowadzając pewnie do palpitacji serca ulicznych naganiaczy, po raz kolejny przedefilowaliśmy główną ulicą, wracając na nasze wzgórze, rano zaś wróciliśmy na północ, do poznanej wcześniej tureckiej rodziny. Tego dnia po raz kolejny pokonaliśmy autostopem ponad 120 kilometrów. Ale o tureckich kierowcach i tureckiej gościnności w następnym odcinku niniejszej opowieści.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
! Możliwość dodawania komentarzy do tej podróży została wyłączona przez właściciela profilu
mirka66
mirka66 - 2011-03-10 09:34
Dodajcie troche zdjec.To takie piekne miejsce.
 
 
shangrila
Oli i Łukasza podróż wokół Azji
zwiedzili 13% świata (26 państw)
Zasoby: 179 wpisów179 371 komentarzy371 1073 zdjęcia1073 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
25.09.2010 - 30.01.2013