Geoblog.pl    shangrila    Podróże    Droga do Shangri-la    Latające talerze wymyślili Chińczycy!
Zwiń mapę
2012
16
kwi

Latające talerze wymyślili Chińczycy!

 
Chiny
Chiny, Pekin
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 38119 km
 
Mężczyzn było trzech. Nie wyglądali groźnie i byli sporo starsi ode mnie, wiedziałem jednak, że nie dałbym im rady. Poruszali się sprawnie, trzymając w rękach kije, którymi operowali z zadziwiającą sprawnością. Trudno było nadążyć za nimi wzrokiem i wiedziałem, że w konkurencji z nimi nie miałbym najmniejszych szans.\

Na szczęście to nie był napad.

Pewnego popołudnia postanowiłem pojechać na południe od centrum Pekinu, by obejrzeć Świątynię Białej Chmury (White Cloud Temple). To nie żart, w Chinach prawie każda ważniejsza świątynia nazwana jest imieniem jakiegoś żywiołu czy zjawiska pogodowego. Na miejsce nie dotarłem. Zbyt późno wygrzebałem się tamtego dnia z hostelu, za długo kręciłem się też szukając bocznego wejścia. Przede wszystkim zatrzymało mnie jednak nietypowe zjawisko. Obiektywnie nie było w nim nic niezwykłego, powinniśmy przyzwyczaić się do podobnych widoków na chińskiej ulicy. Za każdym razem przykuwają jednak naszą uwagę.

Na tyłach świątyni, w niewielkiej uliczce, stało trzech starszych panów. Trzymali w dłoniach krótkie kijki połączone cienkim sznurkiem. Pomiędzy nimi latał, zataczając kręgi, niewielki dysk. U nas urządzenie takie nazywa się chyba diabolo, europejskie dzieci bawią się nim, podrzucając obracający się krążek i próbując złapać go tak, by spadł z powrotem na sznurek. Tutaj zasada była zupełnie inna: sprawić by dysk, kształtem inny niż u nas, latał w nieskończoność pomiędzy kijkami. Nie pytajcie jak to możliwe. Nawet oglądając filmy nie potrafię odtworzyć sposobu w jaki właściciel zabawki mógł obracać nią bez końca. Starsi panowie trzej mieli jej zasadę dobrze opanowaną. Mniejszy krąg, większy krąg i tak bez końca. Oglądając film usłyszycie wibrujący dźwięk jaki towarzyszy grze. Wydaje go dysk, obracający się z dużą prędkością. Podobno obserwacjom niezidentyfikowanych obiektów latających towarzyszy takie same zjawisko. Czyżby więc UFO wynaleźli Chińczycy?

Chiny to fenomen robienia rzeczy wspólnie. Słyszeliśmy o tym jeszcze przed przyjazdem tu. A jednak kiedy widzimy go na żywo nie potrafimy oderwać wzroku. Dwójka europejskich indywidualistów nie może się napatrzeć na zbiorowe lekcje fitness pod gołym niebem, poranne tai-chi w parkach czy zajęcia tańca towarzyskiego. Trafimy na nie zawsze przypadkiem, w trakcie lub pod koniec. I nie wiemy kto je zainicjował i czy są one stałym rytuałem, czy spontaniczną inicjatywą. Ciekawe czy dla bawiących się mieszkańców Pekinu, Szanghaju czy Chengdu fotografujący ich turyści są takim samym zjawiskiem jakim oni są dla nas.

Czy znacie nazwę tej gry po chińsku? Mimo poszukiwań nie udało mi się znaleźć nic więcej poza „chinese yoyo”, co dość słabo oddaje jej działanie.

Film obejrzycie tu: http://vimeo.com/40435912
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
! Możliwość dodawania komentarzy do tej podróży została wyłączona przez właściciela profilu
zula
zula - 2012-04-29 16:37
Ciekawa zabawa !
 
 
shangrila
Oli i Łukasza podróż wokół Azji
zwiedzili 13% świata (26 państw)
Zasoby: 179 wpisów179 371 komentarzy371 1073 zdjęcia1073 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
25.09.2010 - 30.01.2013